O różnicy między zakochaniem a miłością


Gdy jesteś zakochana nie widzisz świata poza druga osobą, idealizujesz ją, czujesz, że nie możesz bez niej żyć. Jesteś w pewnym sensie uzależniona od niej, a właściwie od jej wyidealizowanego obrazu, który stworzyłaś. Pragniesz zagarnąć ją dla siebie. Jest ci smutno, gdy chce pobyć chwilę sama, w jakimś innym towarzystwie lub robić coś zupełnie innego, podczas gdy Ty czujesz, że mogłabyś rzucić wszystko, aby spędzić z nią każdą kolejną minutę. Nierzadko też jesteś o tę osobę zazdrosna: o jej bliskie relacje z innymi, o to, że w jej życiu liczy się jeszcze coś innego niż Ty. 

Gdy jesteś zakochana odczuwasz, że masz wszystko, świat jest piękny, a jednym cieniem, jaki mógłby przytłumić to piękno jest zniknięcie kochanej osoby. Jeżeli zostaniesz porzucona, albo – co gorsza – od razu odtrącona, będąc w stanie zakochania, może to doprowadzić Cię do poważnego załamania. Ale jeśli druga osoba odwzajemnia Twoje zakochanie, to nie ma chyba piękniejszej i bardziej intensywnej pozytywnej emocji w świecie ludzkich doświadczeń. Rozpalasz się, ekscytujesz, można chyba nawet powiedzieć, że przestajesz na pewien czas być sobą, zupełnie jakby owładnęło Tobą coś z zewnątrz. A jednocześnie w momencie, gdy to się dzieje, czujesz właśnie, że teraz dopiero jesteś sobą i odnalazłaś to, co najważniejsze, a nic innego się już nie liczy. Czasem porzucasz nawet na pewien czas wiele wcześniej bardzo ważnych dla Ciebie rzeczy, również relacji z innymi ludźmi. 

Stan zakochania, który sam nie może trwać wiecznie, może przerodzić się w miłość. Ale wcale nie musi, czasem po prostu wygasa i nagle zainteresowanie druga osobą znika, a czasem wręcz jej obecność staje się dla Ciebie nieznośna. Jeśli zakochanie wygasło, a nie przerodziło się w miłość, to nagle odkrywasz, że relacja, w której jesteś ogranicza Cię i krępuje, hamuje Twój rozwój. Czujesz, że więcej w niej tracisz, niż zyskujesz. Wiele osób trwa w takich związkach (celowo posługuję się w tym miejscu słowem związek zamiast relacja) z poczucia obowiązku, z powodu pośpiesznie złożonego w czasie zakochania zobowiązania czy z wielu innych praktycznych powodów. Nie jest to już jednak relacja dwóch wzajemnie wzbogacających się w niej osób, lecz raczej związek: występujący w najróżniejszych jaśniejszych i ciemniejszych odcieniach takich jak przywiązanie, uwiązanie, związanie. Słowo „wiązać”, które zdaje się wyrażać raczej negatywne aspekty stosunku między dwiema osobami jest tutaj teraz dużo bardziej na miejscu niż zabarwione dużo bardziej pozytywnie słowa „relacja”. 

Gdy kochasz widzisz drugą osobę taką, jaką jest. Widzisz jej wady i słabe strony, ale widzisz także – dużo lepiej niż inni – jej zalety. Patrzysz na nią i widzisz ją, a nie tylko swój obraz jej. Oczywiście posługujesz się też pewnym obrazem, ale ponieważ – naprawdę patrzysz i widzisz druga osobę – stale go modyfikujesz, a mimo wszystkich tych modyfikacji, nadal uważasz ją za wspaniałą i wartościową. Wiesz dużo lepiej niż inni, jakie są jej słabości, że jest też tylko człowiekiem jak Ty i inni ludzie, ale mimo to nigdy nie wykorzystałabyś tej wiedzy o jej słabości przeciwko niej, wręcz przeciwnie. 

Gdy kochasz drugą osobę widzisz też, jak relacja z nią wpływa na Ciebie. Nie czujesz, że ta relacja Cię ogranicza, wiąże czy krępuje. Oczywiście wiesz, że czasem z pewnych rzeczy rezygnujesz dla drugiej osoby, czasem idziesz na kompromis, ale mimo to i tak masz wrażenie, że więcej zyskujesz niż tracisz. Czujesz, że dzięki relacji z kochaną osobą rozwijasz się, sama stajesz się lepszym człowiekiem: lepszą wersją siebie. Osoba, którą kochasz jest dla Ciebie prawdziwą motywacją do działania, do robienia tego, co jest dla Ciebie ważne. Wcale nie czujesz, że musisz spędzać cały czas z nią, aby jej nie utracić. Lubisz też robić inne rzeczy bez niej, lubisz spędzać czas samemu lub w towarzystwie innych osób. Relacja z nią nie narusza tego, co odczuwasz jako swoją najgłębszą istotę.

Gdy kogoś kochasz to, inaczej niż w stanie zakochania, nie myślisz wcale cały czas o tej osobie. Ale mimo to często, nawet gdy jesteś daleko lub robisz coś niezwykle interesującego, pojawia się myśl: „Ciekawe co ona/on by na to powiedział/a”, „Ciekawe jak jej/jemu by się to podobało”. Nie musisz ciągle być z tą osobą, bo nawet, gdy jej nie ma fizycznie przy Tobie, to i tak czujesz ją blisko siebie. Gdy długo jej nie widzisz – czegoś Ci brak. Czasem nawet sama nie wiesz czego. Gdy wydarzy się coś ważnego albo musisz podjąć jakaś ważną decyzje – masz ochotę o tym z nią porozmawiać, podzielić się swoją radością lub swoimi wątpliwościami. Wiesz bowiem, że dzięki rozmowie z nią byłabyś w stanie zobaczyć coś więcej, spojrzeć na daną sprawę z innej, lecz jednak ważnej również dla Ciebie – jej perspektywy. 

Dzieje się tak dlatego, że to, co istnieje między Wami to nie jakiś sztucznie narzucony – wszystko jedno czy przez Was samych czy przez kogoś innego – związek, który Was wzajemnie ogranicza, lecz prawdziwa relacja. Relacja dwóch osób powoduje, że wzajemnie się one wzbogacają, każda z nich jest kimś więcej niż byłaby sama. W relacji takiej chcesz równocześnie brać, bo widzisz jak wiele ta druga osoba ma do zaoferowania, i jak bardzo może Cię wzbogacić, jak i dawać – gdyż w równym stopniu uszczęśliwia Cię jej rozwój i szczęście. Taka miłość może zrodzić się z zakochania, lecz etap zakochania nie musi koniecznie jej poprzedzać.

Zakochanie i miłość to dwa różne stany, które mogą, lecz nie muszą się ze sobą wiązać, mogą lecz nie muszą przeradzać się jeden w drugi. Wydaje się jednak, że istotowo każdy z nich jest czymś zupełnie innym, a mimo to ludzie żyjący w naszej kulturze nie zawsze potrafią je od siebie odróżnić. Wokół wiele jest związków międzyludzkich: są związki miłosne, małżeństwa, najróżniejsze współzależności, ale zdarzają się też relacje. Relacja może zachodzić między przyjaciółmi tak samo jak i między kochankami. Relacja może też istnieć w małżeństwie, ale nie musi. 

Gdy mówię o miłości ludzie często pytają mnie: no dobrze, ale mi nie chodzi o miłość matki do dziecka czy miłość pomiędzy przyjaciółmi, a o miłość kobiety i mężczyzny. A gdy dopytuję, co właściwie mają na myśli, okazuje się, że chodzi o miłość związaną z relacją seksualną (niekoniecznie heteroseksualną, bo nie widzę powodu, dlaczego z punktu widzenia istoty miłości miałaby ona być w jakikolwiek sposób uprzywilejowana). Odpowiadam wtedy, że nie widzę różnicy. Czy taka miłość, o której mówię, może zaistnieć w relacji seksualnej? Należałoby raczej zapytać, czy taka miłość może towarzyszyć relacji seksualnej, albo czy takiej miłości może towarzyszyć relacja seksualna (bo to wbrew pozorom dwa osobne pytania).

Oczywiście, że tak. Może. Powiem więcej: opisana przeze mnie relacja miłości powoduje, że relacja seksualna nabiera zupełnie innej jakości, właściwie należałoby powiedzieć, że staje się zupełnie czymś innym. Nie jest już tylko naturalnym zjawiskiem biologicznym, choć oczywiście nie przestaje nim również być (mówię to, aby podkreślić, że nie da się wygrać z naszym biologicznym uwarunkowaniem, nawet z powodu miłości). Seks w połączeniu z miłością (lub miłość w połączeniu z seksem) staje się wtedy zjawiskiem wielopłaszczyznowym: połączeniem życia biologicznego, psychicznego i duchowego. Każdy, kto doświadczył takiego połączenia relacji miłości z relacją seksualną sam doskonale wie, że to coś zupełnie innego niż każda z tych relacji osobno. 

Seksuolodzy piszą o różnicy między popędem seksualnym a pożądaniem. Pożądanie pojawia się w przypadku stanu oczarowania czyli zakochania, który jednak – jak zauważyliśmy –  nie jest nigdy trwały. Ale pożądanie towarzyszy również relacji miłości. Pożądać mogę tylko kogoś, w kim jestem zakochana lub kogo kocham. W innym wypadku to jedynie zwykły popęd. Nie mówię, że popęd i jego zaspokajanie to coś złego. Absolutnie nie. Samo zaspokajanie popędu jest nam jako istotom biologicznym potrzebne, a jako potrzebne – dobre. Mówię jednak, że połączenie relacji seksualnej z miłością jest po prostu doświadczeniem dużo bogatszym, i każdy kto go doświadczył tęskni za nim, jeśli tylko zaspokaja swój popęd. Jest to coś bogatszego, a tym samym doświadczanego jako posiadające o wiele większą wartość, gdyż obie te sfery – seksualna i duchowa  –  wzbogacają się tutaj wzajemnie i nie ma najmniejszej różnicy, od której wszystko się zaczęło. 

Czy osiągnięcie takiego połączenia jest łatwe? Osiągnięcie relacji miłości samo w sobie jest trudne, więc trudne jest też dodanie jej nawet do bardzo dobrego seksu. Ale jak dobry nie byłoby sam seks, seks bez miłości, podobnie jak miłość bez seksu, nigdy nie będą tym samym co miłość i seks równocześnie.

Wszystko to może wydawać się zwykłym banałem. Jednak dawno zostało już zauważone, że filozofowie mówią ludziom rzeczy, które oni właściwie już wiedzą, tylko czasem po prostu jeszcze nie wiedzą, że je wiedzą.

Komentarze

Popularne posty